Wybory w Szwecji. Prawica z lewicą idą łeb w łeb

W niedzielę wieczorem niektóre media za wcześnie ogłosiły zwycięstwo bloku partii lewicowych, na czele z rządzącą przez sześć lat Partią Robotniczą - Socjaldemokratów. Jej liderka, obecna premier Magdalena Andersson, planowała utworzenie koalicji z liberalną Partią Centrum.Po przeliczeniu 94 proc. głosów okazało się jednak, że to prawicowe skrzydło, na czele ze Szwedzkimi Demokratami, ma przewagę niespełna jednego punktu procentowego nad lewicą. Ugrupowanie Szwedzkich Demokratów wchodzi w sojusz z Umiarkowaną Partią Koalicyjną, Chrześcijańską Demokracją oraz Liberałami.

Do szwedzkiego parlamentu, Riksdagu, wybieranych jest 349 posłów na czteroletnią kadencję. Zdaniem ekspertów liczenie głosów może potrwać do środy.

Imigracja i przestępczość tematami kampanii wyborczej

– Naszą ambicją jest zasiąść w rządzie – powiedział Jimmie Akesson, lider Szwedzkich Demokratów. Partia w kampanii wyborczej skupiła się na tematach imigracji i przestępczości, której wzrost jest w ostatnich latach przedmiotem debaty publicznej. Rośnie liczba śmiertelnych strzelanin, a statystyki dot. przestępczości w krajach Europy wypychają Szwecję na niechlubny szczyt.

"Podczas gdy przemoc była ograniczona do niektórych miejsc, rozprzestrzeniła się na obszary publiczne, takie jak parki i centra handlowe, wywołując niepokój wśród zwykłych Szwedów w kraju znanym od dawna jako bezpieczny i spokojny" – donosi BBC.

Szwedzcy Demokraci po raz pierwszy weszli do sejmu w 2010 roku, uzyskując 5,7 proc. głosów. W 2018 roku osiągnęli 17,5 proc. Teraz ich wynik wyniesie zdaniem ekspertów około 20 proc. W opinii BBC "Partia, która ma swoje korzenie w ruchu neonazistowskim, była pogardzana przez wszystkie inne partie aż do ostatniego parlamentu, kiedy jej twarda polityka w zakresie prawa i porządku oraz imigracji zaczęła przyciągać poparcie centroprawicy".